Strona główna » Nasze wydawnictwa » Styczeń-Luty, nr 1-2 (195-196) / 2009 » Kultura
Bądź na bieżąco z informacjami z Jarosławia, zostaw nam swój e-mail:

Nasze wydawnictwa

Styczeń-Luty, nr 1-2 (195-196) / 2009

Kiczowate piękno
Święta, Nowy Rok, prezenty, zakupy atakują nas reklamy, zachęcają do kupna wątpliwej jakości estetycznej dzieła sztuki, czy tak zwane upiększacze wnętrz zwane po imieniu kiczem.
Według Arahama Moleta (cyt) „Kicz to tandeta, wytwór artystyczny związany z handlem różnymi wytworami społeczeństwa, odbywającym się w sklepach (i na bazarach), które jak dworce stają się prawdziwymi świątyniami kiczu. Kicz związany jest ze sztuką nierozłącznie, tak jak to, co nieautentyczne związane jest z autentycznością”. Kicz jest w światowej kulturze bardzo ważnym zjawiskiem w sferze estetycznej jak i społecznej. Jest zjawiskiem sentymentalnym, zabawnym, rzewnym, ale też groźnym. Można by powiedzieć jeszcze dobitniej - zjawiskiem „szkaradnym” i antyestetycznym. Mimo to kicz był tworzony na szersze zamówienia społeczne: to nie tylko sceny sielankowe, amorki, łabądki, szklane ryby czy krasnale, ale pocztówki, okładki zeszytów szkolnych. Rzeczy owe tworzone były pod publiczkę. Większość owych dzieł, to artyści nieznani. Wszyscy mamy do kiczu pewną słabość, sentyment. Bywały czasy, że brzydzono się kiczem, omijano go z daleka. Od czasu do czasu kicz przeżywa okresy odrodzenia i bywa traktowany jako zjawisko interesujące, oryginalne. W „Studium o psychologii kiczu” Andrzej Osęka napisał (cyt) „(…) w mieszkaniach intelektualistów i estetów znaleźć można a to pokraczną figurę z brązu, a to oleodruk z motywem łabędzi na stawie - ulokowane wśród innych przedmiotów z całą świadomością zawartej w tym perwersji. Modne jest nie tylko posiadać kicze, ale i utrzymywać, że mają one w sobie urok nieodparty, niepowtarzalny, że mówią o rzeczach, o których prawdziwa sztuka mówić się wstydzi, że są jak sny marzycielskie…” Oj, oj… Zrobił tu Pan Osęka wielki ukłon wykształconym intelektualistom - lekarzom, prawnikom, politykom, u których widziałem dzieła wątpliwej wartości, mówiąc wprost sentymentalne kicze. Taki dajmy na to biznesmen, co to gubi się w ilościach pokoi swojej chaty, tłumaczy się zawstydzony, że „kupiłem, bo żonie się podobało” zwalając całą sprawę na gusta żon, sekretarek, skarbniczek czy księgowych, jeżeli chodzi o wystrój biur. Takie jest jego prawo, chociaż kalekie i potworkowate, a może w ten sposób człowiek dowartościowuje się, mając coś brzydkiego w mieszkaniu, na przykład coś brzydszego od siebie, czy żony.
Niemniej jednak ozdobą dworów były karły, karlice, potworki ludzkie ku uciesze dworu, o cyrku nie wspomnę a wyliczać nie wypada. Kicz potęgą jest i basta. I większość kocha kicz, bo to niczym nie grozi, do niczego nie zobowiązuje, nie wymaga myślenia. Był taki malarz, który jak tylko zaczął malować, w kadr wchodził mu zawsze jeleń i on musiał jego namalować.
Może dlatego nie chodzę malować w plener pejzażu.
Numery archiwalne
Marzec 2024
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
26
27
28
29
30
31