W ostatnich dniach Straż Miejska interweniowała kilkakrotnie w dość nietypowych sprawach, mianowicie ratując znalezione w mieście dzikie zwierzęta. Były to koziołek, jastrzębie, krogulec, sarna i lisy. Ptaki miały uszkodzone skrzydła, nie mogły samodzielnie poruszać się, a złapano je na ulicach Stawki i Kraszewskiego. Strażnicy miejscy odwieźli je natychmiast do Ośrodka Rehabilitacyjnego Zwierząt Chronionych Radosława Fedaczyńskiego w Przemyślu. Lisy niestety często pokazują się w okolicach miejskich przylegających do otwartych przestrzeni jak osiedle Kombatantów, Piłsudskiego, Armii Krajowej oraz ul. Grodziszczańska, Głęboka, Żołnierska i Słoneczna. Są to zwierzęta częściowo oswojone, zbliżają się do aglomeracji miejskich, do pojemników na śmieci szukając w nich resztek jedzenia. Jak informują łowczy kół łowieckich, generalnie na terenach łowieckich odnotowuje się małą populacje lisów. Działania Straży Miejskiej w przypadku lisów ograniczają się do odstraszenia zwierzęcia, które powraca do swego leża. Nie jest możliwe łapanie ich, czy odwożenei w inne miejsca.
Młoda sarna znaleziona na ul. Dojazdowej niestety została zagryziona przez psy. Dla koziołka znalezionego na ul Słonecznej w okolicy ogrodów działkowych pomoc przyszła w porę. Koziołkiem zaopiekował się mieszkaniec tej ulicy. Nie miał on z tym większych problemów, ponieważ okazało się, że koziołek już przebywał u kogoś i wcale się nie bał się obecności ludzi czy psów. Po konsultacji z przedstawicielem koła łowieckiego stwierdzono konieczności odłowienia i przewiezienia do Ośrodka Rehabilitacji Zwierząt Chronionych w Przemyślu, który jest jednostką pożytku publicznego, więcej informacji na stronie http://www.orzw.pl
Wszystkie zwierzęta przekazane do ośrodka są w dobrej formie, pod fachowa opieką w odpowiednich dla siebie warunkach.
Jak podaje Bogusław Ryzner - kierownik referatu organizacji służby jarosławskiej straży miejskiej, strażnicy miejscy stosunkowo często stykają się z przypadkami ratowania dzikich zwierząt lub ptaków. Jak informuje Ryzner, niejednokrotnie opieka ludzi jest nieprzemyślanym gestem, a nawet wyrządzaniem imkrzywdy. Często ludzie znajdujący małe sarenki uważają, że są one porzucone przez matkę i należy im pomóc za wszelką cenę, a najczęściej sprawa wygląda zupełnie inaczej, takie pozorne zostawienie młodego zwierzęcia bez opieki, to naturalny sposób zachowania służacy nauce przetrwania. To instynkt, wypracowana i przekazywana praktyka młodym. Młode sarenki czy koziołki, w odróżnieniu od dorosłych, nie wydzielają intensywnego zapachu, są mało ruchliwe, przez co pozostają niezauważone przez drapieżniki. Matka specjalnie opuszcza miejsce przebywania potomstwa i powraca do niego tylko w czasie karmienia. Jej stała obecność narażałaby młode na niebezpieczeństwo. Gdy w lesie znajdziemy młode, zdrowe zwierzę, nie zabierajmy go, nie bierzmy na ręce, nie dotykajmy. Może zdarzyć się, że matka czując ludzki zapach nie wróci do niego i je porzuci.
Inaczej sprawa wygląda w sytuacji znalezienia zranionego zwierzęcia. Jeżeli znajdziemy je w pasie drogowym lub w mieście, chronione czy łowne wymagające opieki, pomocy weterynaryjnej, należy powiadomić policję, zarządcę drogi lub miejscowy urząd gminy. Przetrzymywanie zwierząt jest niezgodne z prawem.